Hola! Hola! Melo! Coco! Bannana... dos euros... Maży mi się piasek na plarzy, ale mam trawe na patio na razie.
Nie pokazwyałam się ostatnio, bo byłam strasznie zapyziała - długie włosy powiewały mi na wietrze i wypadały z nich kawałki traw oraz gruzełki ziemi.Nawet moje kolerzanki Kluska i Beza patrzyły na mnie jakbym była zbyt ekscentryczna na ich toważystfo.
Ale wczoraj things have changed - matka mnie oszczygła i teraz wyglondam tak, rze.. ach!!!! Muwie wam, ja mam w sobie coś takiego, co nie daje spać kolegom. Wizyty u Bulleta som dla mnie menczonce, bo on leci na mnie tak nahalnie, rze szok! Absmak!
Tymczasem ja poszalałam przes ostatnie tygodnie i tak siem wybawiłam, że normalnie straciłam jurz prawie ohote na seks. Dlatego zaszywam się wieczorami w pościeli z książkom. Teraz akurat jak matka czyta znowu jakieś pierdoły nudziarskie, do mojego posłania spadła jej z łużka Krytyka Polityczna. Obejżałam ilustracje na razie, bo litery mi się w tej pozycji mniej podobajom. Bo tego Cezarego Mihalskiego z jego długaśnym dziennikiem nie da siem czytac po prostu. Pszynudza jak w "Jezioże Radykałuw" normalnie.
Aha - jakbyście mnie szukali to nie będzie mnie teraz pżes hwile. Jedziemy z matkom do Gdańska na święta.
Mam nadzieje, że wrucę z kolekcjom nowyh zdjęć do wyświetlenia gotowyh.
A Wam w tym czasie rzyczę Wesołyh Świąt! I nie objadajcie się, bo wam poobijam jajka!
woof
środa, 31 marca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz