środa, 31 marca 2010

rzyczeń moc

Hola! Hola! Melo! Coco! Bannana...  dos euros... Maży mi się piasek na plarzy, ale mam trawe na patio na razie.

Nie pokazwyałam się ostatnio, bo byłam strasznie zapyziała - długie włosy powiewały mi na wietrze i wypadały z nich kawałki traw oraz gruzełki ziemi.Nawet moje kolerzanki Kluska i Beza patrzyły na mnie jakbym była zbyt ekscentryczna na ich toważystfo.

Ale wczoraj things have changed - matka mnie oszczygła i teraz wyglondam tak, rze.. ach!!!! Muwie wam, ja mam w sobie coś takiego, co nie daje spać kolegom. Wizyty u Bulleta som dla mnie menczonce, bo on leci na mnie tak nahalnie, rze szok! Absmak!


Tymczasem ja poszalałam przes ostatnie tygodnie i tak siem wybawiłam, że normalnie straciłam jurz prawie ohote na seks. Dlatego zaszywam się wieczorami w pościeli z książkom. Teraz akurat jak matka czyta znowu jakieś pierdoły nudziarskie, do mojego posłania spadła jej z łużka Krytyka Polityczna. Obejżałam ilustracje na razie, bo litery mi się w tej pozycji mniej podobajom. Bo tego Cezarego Mihalskiego z jego długaśnym dziennikiem nie da siem czytac po prostu. Pszynudza jak w "Jezioże Radykałuw" normalnie.

Aha - jakbyście mnie szukali to nie będzie mnie teraz pżes hwile. Jedziemy z matkom do Gdańska na święta.

Mam nadzieje, że wrucę z kolekcjom nowyh zdjęć do wyświetlenia gotowyh.

A Wam w tym czasie rzyczę Wesołyh Świąt! I nie objadajcie się, bo wam poobijam jajka!

woof

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz